Tenże Fritschius pisał dalej o „psie weissenfelskim”: „Właśnie ten pies został 23 lutego, anno 1721, z tamtejszego dworu przesłany jako osobliwość do Weimaru dla naszego Najjaśniejszego Ernesta Augusta, obecnie miłościwie nam panującego Księcia Pana”.
Książę miał niewątpliwie wiele uciechy z psa, zwłaszcza gdy czworonożny gaduła potrafił „zupełnie wyraźnie dać odpowiedź na następujące pytania: Pytanie: Jak się czujesz? Odpowiedź: Wohl (dobrze). Jak cię nazywają? — Spitzbube (szelma). Kto jest twym ojcem? — Ein HundL (pies). Kto jest twoją matką? Eine Betze (gwarowe określenie nierasowej suki). Czym się żywisz? — Braten und Fleisch (pieczenią i mięsem). Czego się nauczyłeś? — Stehlen (kraść). Do kogo należysz? — An den Gal- gen (do szubienicy)”. Początkowo wydawać by się mogło, że w przypadku „psa wei- ssenfelskiego” chodzi o to samo zwierzę, które znał już Leibniz. Znaczne jednak różnice w słownictwie obu psów wskazują, iż opisy ich dotyczyły dwu różnych zwierząt. Po fali doniesień o mówiących psach w obu pierwszych dziesięcioleciach XVIII wieku nastąpiła dłuższa przerwa. Dopiero w styczniu 1829 pojawiła się w czasopiśmie Dumfries’ Journal wzmianka o żyjącym w Londynie mówiącym psie, który miał rzekomo wyraźnie wymawiać imię przyjaciela swego pana: William. W 20 lat później w Rudesheim pies pewnego marynarza miał wydawać dźwięki przypominające słowa.