Prawdopodobnie Wilhelm II najchętniej zawezwałby nauczyciela konia wraz z wierzchowcem do siebie na zamek lub też nawet zjawił się osobiście u von Ostena, w tym czasie jednak zaczęły się mnożyć w prasie głosy o „błazeństwie”, o „arcygłu- piej sprawie” i o „bzdurach”, co niewątpliwie skłoniło cesarza do wstrzymania odwiedzin aż do czasu uzyskania opinii komisji naukowców. Ostatecznie 6 września dawno oczekiwani uczeni zjawili się w siedzibie „końskiego pedagoga”. W skład komisji wchodzili: kierownik Zakładu Fizjologii Zmysłów Instytutu Fizjologicznego Uniwersytetu Berlińskiego, prof. Nagel, dyrektor Instytutu Psychologicznego, członek Akademii Nauk, profesor Stumpf, ponadto dyrektor cyrku Paul Busch oraz dyrektor zoo — dr Ludwig Heck ze swoim asystentem, drem Oskarem Heinrothem. Wszystkie te osobistości po wielodniowych obserwacjach doszły do wniosku, iż w danym wypadku „wykluczone jest zarówno dawanie znaków, jak też posługiwanie się trikami w rodzaju stosowanych przy zwykłej tresurze”. Dalej jednak sformułowanie zawarte w opinii podpisanej w dniu 12 września 1904 przez wszystkich członków komisji jest bardzo ostrożne: „Niektórzy
z podpisanych zapoznali się z metodą pana von Ostena, która różni się zasadniczo od metod tresury i wzorowana jest na sposobach nauczania w szkole podstawowej”. Na zakończenie zapowiedziano „poważne i wnikliwe zbadanie całego zagadnienia”.