Większa tolerancja w tej dziedzinie panowała już na początku wieku. Z tego właśnie czasu pochodzi sprawa pewnego psa, mówiącego ludzkim głosem, o której świadectwo dał sam Gottfried Wilhelm Leibniz. Wspominają o niej annały Paryskiej Akademii Nauk z 1706, w związku z nazwiskiem wielkiego przyrodnika i filozofa Leibniza. Leibniz doniósł pewnego razu księdzu z St. Pierre, swemu francuskiemu przyjacielowi, o niezwykłym wiejskim psie z okolic Zeitz, który został przez pewnego chłopca jakoby nauczony wymawiania niektórych niemieckich i francuskich słów. Z tych ostatnich Leibniz wymienia następujące: assemblée, caffé, chocolat, thé (zgromadzenie, kawa, czekolada, herbata). Wielki uczony wspomina o tym psie także w liście do innego swego przyjaciela, uczonego Grimaresta. Pojętny pies miał 3 lata, gdy zaczął mówić, a jego głos brzmiał — jak o tym wspomina doniesienie Paryskiej Akademii — „niby echo”. Autor tej notatki stwierdza wyraźnie w swym zapisie, iż „bez takiego poręczyciela jak pan Leibniz, który był naocznym świadkiem, nie miałbym śmiałości informować o psie, który mówił” i kończy swój opis ponownym zapewnieniem: „A więc raz jeszcze podkreślam, że pan Leibniz widział go i słyszał”.