Brązowy wyżeł leśniczego Hermana Ebersa, imieniem Don, występował po raz pierwszy w Hamburgu. Wszystkie miejsca w największej podówczas hali, mieszczącej nie mniej jak 12 tys. widzów, były wielokrotnie wyprzedawane. Dzienniki hamburskie poświęcały całe szpalty cudownemu psu. Fotografowie i rysownicy prześcigali się w chęci dostarczenia zarówno dziennikom, jak i czasopismom stołecznym jego podobizny. Nic więc dziwnego, iż pewnego popołudnia 1911 roku również przedstawiciele berlińskiej prasy oczekiwali z napięciem w salonach hotelu Bellevue występu tego brązowego, krótkowłosego wyżła, prezentowanego przez pannę Ebers, córkę jego właściciela.
Don nie był najpiękniej zbudowanym przedstawicielem rasy wyżłów krótkowłosych. Sprawiał, delikatnie mówiąc, wrażenie psa o dość dużej stateczności. Jego wysokość w kłębie wynosiła około 60 cm, miał sierść ciemnobrązową, z jednym, prawie białym pasemkiem włosów na piersi. Dla rodziny leśniczego Ebersa nadeszły złote czasy. Pannie Ebers wypłacano miesięczną gażę w wysokości 12 tys. marek. Nie niższe były jej honoraria w Wiedniu, Moskwie i innych stolicach Europy. W USA za popisy z mówiącym psem panna Ebers otrzymała ponad 100 tys. dolarów. Z występów powróciła ona wraz z Donem przed wybuchem pierwszej wojny światowej do swej rodzinnej miejscowości i leśniczy Ebers mógł jeszcze wziąć w ramiona swego czworonożnego, mądrego przyjaciela, aby przekonać się, że ten pomimo upływu 4 lat nie tylko nie zapomniał żadnego ze znanych mu 8 słów, ale nawet nauczył się nowego. Mianowicie w czasie podróży przez miasta rosyjskie w 1912 Don przyswoił sobie jeszcze słowo rubel. Niestety, sędziwy wiek Dona stawał się coraz bardziej widoczny; kiedy nie mógł znieść hałasu wywoływanego przez inne psy, wołał czasem zamiast Ruhe — rubel. Było to wyraźną oznaką, że nie potrafił już wystrzec się omyłek.