Najpierw wobec przedstawicieli prasy wystąpił zoolog profesor Vosseler, ówczesny dyrektor ogrodu zoologicznego w Hamburgu, który utracił co prawda swe znaczenie w związku z powstaniem zwierzyńca Hagenbecka. Profesor w krótkim odczycie scharakteryzował publikacje z 1910 o psach, które potrafiły wypowiedzieć zaledwie 2—3 słów. Następnie córka leśniczego, dwudziestoczteroletnia, modnie ubrana brunetka, zwróciła się do Dona ze słowami: „Powiesz najpierw panom, jak się nazywasz. Jak masz zatem na imię?” Pies podniósł nieco głowę i rozwarł pysk, skąd dała się słyszeć wypowiedziana szorstko brzmiącym głosem odpowiedź: Don. Panna Ebers pytała dalej:
„Gdy przyglądasz się panom siedzącym przy kawie i ciastkach, czy nie zaczynasz odczuwać pragnienia lub głodu?” Przedstawiciele prasy przyglądali się uważnie, jak pies z nieco większym trudem niż przy wypowiadaniu pierwszego słowa, wytężał krtań. Wkrótce można było zupełnie wyraźnie usłyszeć słowo Hunger (głód). „Dobrze, co zatem chciałbyś teraz zjeść — kawałek chleba, nieco kiełbasy czy raczej ciastko?” Brunatny wyżeł podniósł znowu głowę i zagulgotał — tak jednak, że można było dokładnie odróżnić spółgłoski i samogłoski — słowo Kuchen (ciastko). Panna Ebers pytała jednak dalej, jak gdyby chciała się całkowicie upewnić: „Wolisz zatem ciastko od chleba?”