Corinna prócz zamiłowania do ćwiczeń z piłkami gustowała również w cukierkach. Nic więc dziwnego, że udało się ją nauczyć słowa: cukierki — bonbon. Wkrótce suczka potrafiła już powiedzieć: Mam rada bonbon! (Lubię cukierki). Do 1962 zapas słów Corinny powiększył się znacznie. Suka potrafiła odpowiadać z sensem na pytania zadawane jej po czesku lub po angielsku. Jeśli np. jej właściciel prosił, aby pozdrowiła gości, Corinna odpowiadała szczekając: Dobry den. Przedstawiała- się imieniem i nazwiskiem: Corinna Tumova. Gdy Corinna wypowiedziała już wszystkie wyuczone wyrazy i gdy Gustaw Tuma zapytywał ją w końcu, co to właściwie obchodzi odwiedzających, Corinna odpowiadała dobitnie jednym, niedwuznacznym wyrazem: Hovno. Jeśli teraz pan Tuma upominał ją podniesionym głosem i pozornie rozgniewany zapytywał: „Corrina, co to znaczy?” — owczarek unosił głowę lekko ku górze i z jego gardła wydobywał się wyraźnie wyraz: hańba. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie wybuchy wesołości wywoływał Gustaw Tuma tego rodzaju dialogiem ze swoim psem.
Suka wypracowała własną metodę zręcznego zastosowania słów balona i bonbon również w życiu codziennym. Gdy była głodna, udawała się do swej miski i „mówiła” szczekając całkiem wyraźnie: bonbon, powtarzając to słowo dwu- lub trzykrotnie. Oznaczało to, że jest głodna. Jeżeli natomiast chciała, aby ją wyprowadzono na ulicę, przynosiła swoją smycz, kładła ją obok i powtarzała znowu dwu- lub trzykrotnie: balona. Z biegiem czasu Corinna przyswoiła sobie również niektóre słowa angielskie. Mówiła już How do you do (jak się masz) i odpowiadała na określone pytania, postawione w języku angielskim, słowem well (dobrze). Również w odpowiedzi na pukanie do drzwi potrafiła zawołać po angielsku: Come in (wejść).