W czasie pokazów „myślących” psów zdarzały się od czasu do czasu nieprzewidziane incydenty. Pewnego razu na przykład pozornie grający na fortepianie pies został odciągnięty od instrumentu kawałkiem kiełbasy rzuconej przez publiczność. Elektryczny fortepian grał dalej sam, ku wielkiej uciesze widzów. Kiedy pies zajął znowu miejsce przed klawiaturą nie mając pojęcia o tym, iż zdemaskował się, rozbawieni uczestnicy urządzili mu taką owację, że przerażony czworonożny wirtouz szukał z podwiniętym ze strachu ogonem schronienia u swego pana. Inny pies zakłócił przebieg przedstawienia cyrkowego, ponieważ jedna z obecnych na nim pań przyniosła w ręcznej torbie małą suczkę. Czworonożny artysta nie zważał na rozkazy, zapomniał o tresurze i o ustalonej kolejności swych występów. Owładnęły nim całkowicie nieprzewidziane przez tresera, tkliwe uczucia dla milutkiej psiej damy. Komiczny incydent zdarzył się również w pewnym cyrku w 1950 podczas przedstawienia odbywanego w obecności autora niniejszej książki. Carl Faszini rozpoczął właśnie pokaz swej psiej trupy, kiedy z wielkim hałasem wpadł do namiotu cyrkowego kot, a tuż za nim żółty dog Roland, pies właściciela cyrku. Prześladowany kot nie bacząc na nic wpadł na arenę, a wtedy wszystkie psy — pudle, teriery i szpice — ze wściekłym ujadaniem zeskoczyły ze swoich postumentów i w ślad za przerażonym kotem zniknęły pod ławkami na których siedzieli widzowie. Wielki dog tak uwiązł pod jedną z ławek, iż trzeba go było tyłem wyciągać. Pokaz psów mógł być dopiero wtedy kontynuowany, gdy zgromadzono z powrotem wszystkich jego aktorów.