Pies myśliwy

W kilka sekund później usłyszał niby echo powtarzające się to samo słowo: Ruhe. W pokoju nie było nikogo oprócz niego
psa myśliwego. Niepomiernie zdumiony Ebers był świadkiem, jak Don uniósł nieco pysk, otworzył go i po raz drugi zawołał przez okno: Ruhe. W ciągu następnych miesięcy członkowie rodziny leśniczego, przekonani o nadzwyczajnym talencie swego wiernego towarzysza, starali się go nauczyć dalszych słów. Wynik tych usiłowań był zaskakujący. Pies zwiększył bowiem zasób swych słów do ośmiu, które niekiedy, podobnie jak to czynią papużki faliste, łączył w całe zdania, co prawda nie zawsze we właściwej kolejności. O cudownych zdolnościach Dona mogli się niebawem przekonać również przyjaciele leśniczego, z którymi zwykł był wspólnie biesiadować. Wkrótce setki ludzi z pobliskich osiedli dowiedziało się o mówącym psie. Sprawa nabrała szerszego rozgłosu, gdy do domu leśniczego przyjechał z wizytą narzeczony panny Ebers, redaktor z Grudziądza. Po swym powrocie opublikował on — było to w 1910 — w miejscowym dzienniku odpowiedni artykuł, który został przedrukowany w wielu gazetach w Niemczech i za granicą. W odpowiedzi posypały się listy od właścicieli psów, które rzekomo potrafiły również wypowiedzieć kilka słów. Wówczas zainteresował się Donem jeden z przedsiębiorców estradowych. Gdy następnie po odwiedzeniu leśniczówki w The- erhiitte, przekonał się o wiarygodności artykułu, doszło do publicznych występów.