Roztropne lwiątka odbywały od tego czasu jeszcze nieraz spacery po ogrodzie, wędrując całkowicie swobodnie wśród publiczności zwiedzającej zoo. Najczęściej odwiedzanym przez nie miejscem stało się wzniesienie w pobliżu okalającego zoo muru, skąd śledziły z zainteresowaniem przejawy życia i ruch na pobliskiej ulicy. Gdy lwiątka dorosły, trzeba je było zamknąć we właściwej klatce dla drapieżników, z której nie mogły się już więcej wymknąć. Jest rzeczą godną uwagi, iż oba lwy jeszcze w wieku 3 lat witały równie entuzjastycznie jak swego dozorcę, którego widywały codziennie, także swą przybraną matkę, gdy się do nich zbliżyła, i czuły się dopiero wtedy szczęśliwe, gdy wchodziła do klatki, aby przez pewien czas pobawić się z nimi. Dowodem ich inteligencji jest fakt, że nigdy przy zabawie nie skaleczyły swej opiekunki i świadomie trzymały swoje ostre pazury wciągnięte. Knottnerus-Meyer miał również oswojonego afrykańskiego geparda. Zgadzał się on tak dobrze z lwem, że pewnego dnia odważono się zaprezentować oba zwierzęta podczas imprezy karnawałowej w sali balowej hotelu Exelsior w Rzymie. Gepard zajął miejsce obok pewnej damy w małym powoziku, ciągniętym przez silnego kuca, z tyłu kroczył pielęgniarz z lwem, który przestraszony widokiem tylu ludzi oraz błyszczącym światłem żyrandoli rozglądał się bojaźliwie dokoła. Gepardowi natomiast przejażdżka najwyraźniej sprawiała przyjemność. Zwierzę to zresztą wielokrotnie już jeździło otwartym konnym powozem po ulicach Rzymu, nie sprawiając najmniejszego kłopotu.