Wyjątkowo pojętna lwica Cleo była ogromnie ciekawa i żądna wiedzy. Jeśli chodzi o życie na podwórku lub w ogrodzie, zachowywała się w sposób, który może obserwować wielu właścicieli psów u swego pudla, teriera, psa myśliwskiego lub jamnika. Znajome odgłosy, jak gdakanie kur, pianie koguta podwórzowego, kroki domowników, nie skłaniały jej do opuszczenia swego ulubionego miejsca. Gdy jednak usłyszała kroki listonosza lub jakiegoś gościa z obcym jej psem, albo gdy w pobliżu budynku przejeżdżał wóz, Cleo śpieszyła zaraz do okna, wspinała się do góry i obserwowała, nie wyskakując jednak na zewnątrz. Jeśli w ogrodzie ujrzała towarzysza zabaw, foksteriera, wpadała w radosne podniecenie. Kiedy pies znalazł się w pokoju, lwica rozpoczynała z nim zabawę traktując go jak swoją własność. Pozwalała mu się szczypać w ogon i uszy, kładła się na grzbiecie, chwytała ostrożnie łapami, zawsze jednak ze schowanymi pazurami, swą żywą zabawkę i podnosiła wysoko foksteriera, który wtedy z rozkoszy ujadał i piszczał. Gdy jednak ten znacznie mniejszy, lecz niezbyt delikatny towarzysz zabaw mimo woli uszczypnął lwicę zbyt mocno, Cleo warczała ostrzegawczo, ale zamiast odpłacić mu tą samą monetą, jak by to uczyniła kotka domowa, przyzwyczajona do obcowania z psami, Cleo udawała się do swojej pani ze skargą na grubiańskie zachowanie się foksteriera. Lwica zdawała się jakby rozumieć, że w żadnym razie nie może się sama bronić, gdyż dysponując znacznie większymi siłami, mogłaby psa po prostu unicestwić.